Peryferia w blasku słońca i Miłosierdzia. Polska i Ukraina.
Peryferia w blasku słońca i Miłosierdzia. Polska i Ukraina.
Sobotni poranek (18.06) zaczął się od wiadomości Bartosza, który miał problemy z dotarciem do Sióstr Misjonarek Miłości w Kijowie. Różnice językowe również w nawigacji okazały się bardzo znaczące. Po godzinie różnych telefonów, wymiany sms – w końcu się udaje! Konwój czterech samochodów z Krzeszowic szczęśliwie dotarł wpierw do Lwowa, a następnie do sióstr Matki Teresy z Kalkut w Kijowie. Siostry otrzymują ponad 6000 sztuk batonów oraz 850 sztuk płynów do dezynfekcji ran. Jest co nosić. Każdego dnia ponad 100 osób korzysta z pomocy humanitarnej.
Epizod śląski
Podjeżdżamy pod chorzowską kamienicę. U jej progu wita nas Pan Stanisław. Niewysoki starszy pan. Zadbany. Przywieźliśmy dla niego drewno w specjalnych workach, które wcześniej zapakowaliśmy w Katowicach.
– Jest nadzieja, jest nadzieja, jest nadzieja na zmianę życia jeśli się zaufa Bogu – mówi bardzo szczęśliwy podnosząc ręce do góry. W krótkiej rozmowie dzieli się swoją historią życia.
– Od dwudziestu lat nie dotykam alkoholu, zrobię jakąś imprezę – dodaje śmiejąc się. Historia życia wydaje się być bardzo zawiła . Splot ostatnich wydarzeń okazuje się istnym cudem i znakiem Opatrzności Bożej. Pan Stanisław dostaje malutkie mieszkanie, ale jest nadzieja na zmianę na większe, a tym samym na poprawę warunków bytowych.
Po krótkiej wspólnej modlitwie żegnamy się i jedziemy do kolejnej osoby.
Parkujemy busa na poboczu pod wskazanym adresem. Kamienica z odpadającym tynkiem z elewacji i pęknięciami mówią jasno – jesteśmy na terenach, gdzie wciąż są wstrząsy związane z wydobyciem węgla. Wchodzimy do klatki schodowej. Przez niewielkie okno na korytarzu wpadają ostre promienie słoneczne. Dzwonimy do mieszkania Pana Jana. Gospodarz nas zagaduje. – Dostałem pracę, pomagam w ośrodku dla uchodźców, jestem konserwatorem – mówi z dumą. Siostry zapraszają gospodarza do siebie na Krasińskiego w Katowicach. Wychodząc z kamienicy blask słońca odbija się od naszego busa a białoniebieskie sari sióstr staje się … jeszcze jaśniejsze.
Widząc inaczej
Kolejna punkt to ośrodek dla niewidomych w Chorzowie. Odwiedzamy Pana Mariana, który od pół roku tam przebywa. Wcześniej siostry opiekowały się nim na zmianę z pracownikami socjalnymi Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Siostry Misjonarki przywiozły mu kawę oraz słodycze, które bardzo lubi. Bardzo się ucieszył. W rozmowie pada propozycja, aby następnym razem przyjechać na kilka godzin, na wspólną msze św. i spacer w pobliskim parku. Po kilku miesiącach Pan Marian jest innym człowiekiem. Mimo, że nie nas nie widzi, my widzimy w nim znaczą poprawę – otwartość i pogoda ducha, a często nawet niewinne żarty.
Nieplanowane garaże
Wracając z Chorzowa siostry pytają czy mamy jeszcze czas, bo możemy odwiedzić po drodze jeszcze jedno miejsce. Boczna droga dojazdowa przypominała amerykańskie rodeo. Zawieszenie naszego busa wytrzymuje dziury i nierówności. Podjeżdżamy do jednego z garaży. Przebywa tam dwóch mężczyzn w średnim wieku. Na co dzień zbierają złom. Niestety warunki bytowe podobnie jak ich stan zdrowia oraz samopoczucie – fatalne. Siostry zapraszają do odwiedzin, do skorzystania z łaźni oraz z lekarza, który dyżuruje raz w miesiącu.
Cztery różne miejsca, cztery różne osoby oraz ich historie. A siostry niezmiennie robią wciąż to samo – modlą się z ubogimi i dają nadzieję. A my krok za krokiem katowickich sióstr. Tuż obok nich uczymy się pomagać dając swój czas i narzędzia pomocy, które nam zostały ofiarowane.
Foto / tekst MG